Szkielet w stodole. (Strzałkowo)
Zdarzenie sprzed 8 Lipca 1937 roku.
Tajemnicze zaginięcie parobka z Kornat i wykopanie przez świnie szkieletu w zrujnowanej stodole na ul. Powidzkiej w Strzałkowie.
Przed jedenastu laty, w czerwcu, nagle i w tajemniczy sposób zaginął Edward Wojde, wówczas 21-letni młodzieniec, zatrudniony w charakterze służącego u gospodarza Schultza w Kornatach pod Strzałkowem. Dochodzenie policyjne nie zostało uwieńczone pomyślnym skutkiem. Zdawało się, że sprawa tajemniczego zaginięcia weźmie inny obrót, gdy w roku 1932 odnaleziono ramę rowerową należącą do zaginionego, zakopaną w szopie Kramra w Strzałkowie, z którego parobkiem często obcował zaginiony. Niestety i tym razem władze znalazły się na rozdrożu. Dziwnym zbiegiem okoliczności gospodarstwo wspomnianego Kramra przechodziło różne koleje tak, że ostatecznie zostało częściowo rozsprzedane a reszta rozparcelowana. Wskutek braku należytej opieki budynki uległy stopniowemu zniszczeniu tak, że ostatecznie ze stodoły pozostały tylko mury. Przypadek chciał, że właśnie do tych murów „zbłądziła” świnia jednego z sąsiadów i poczęła ryć ziemię. W lewym sąsieku od południowej strony pod naciskiem świńskiego ryja wyłoniła się z ziemi ludzka czaszka. Zawiadomiona policja rozpoczęła dalsze poszukiwania za korpusem, który znalazła zakopany w ziemi na głębokości ok. 30 cm. Odkryty kościotrup najprawdopodobniej ma należeć do zaginionego przed 11 laty Edwarda Wojdke. Obecnie kwestia przechwycenia mordercy jest sprawą kilku dni.
- Orędownik Wrzesiński 1937.07.08 R.19 Nr 77
W następnym numerze gazety ukazał się dalszy opis wydarzeń.
W uzupełnieniu naszej pierwszej wiadomości donosimy, że w stodole w sąsieku rolnika Ernsta Kramera, która obecnie należy do budowniczego p. Feliksa Bartkowiaka, świnia wykopała kościotrupa. Kości zebrano w skrzynkę i przechowano w tutejszym urzędzie gminnym aż do przybycia komisji sądowo-lekarskiej z Wrześni. Komisja przybyła 2 bm. w osobach lekarza powiatowego dr. Ceptowskiego i sędziego grodzkiego p. Wolskiego. Po oględzinach kościotrupa przystąpiono do bliższego zbadania czaszki i innych części szkieletu celem orzeczenia przyczyny śmierci. Jakichkolwiek zgnieceń nie zauważono. Jak stwierdzono, kościotrup odpowiada wzrostowi parobka Edwarda Wojtkiego, który zaginął w czerwcu 1926 roku. Wojdke urodził się 3 Lipca 1907 roku w Białobłotach pow. konińskiego i był wyznania ewangelickiego. Służył u rolnika Schultza w Kornatach pod Strzałkowem. Pewnego wieczoru, w czerwcu 1926 roku, wybrał się Wojdke na rowerze w odwiedziny do swego kolegi pochodzącego również z powiatu konińskiego, niejakiego Ulbricha, służącego u rolnika Ernsta Kramera w Strzałkowie przy ul. Powidzkiej. Od tego czasu wszelki ślad po Wojdke zaginął. Przed 11 laty Ulbrich zeznał, że Wojdke późnym wieczorem odjechał z powrotem do Kornat. Przypuszczano, że Wojdke udał się prawdopodobnie do Niemiec. W międzyczasie służący Ulbrich opuścił rolnika Kramera i wyprowadził się w niewiadomym kierunku, wobec czego dalsze badania utkwiły w martwym punkcie. Sprawa ta poszła w zapomnienie. Gospodarstwo Kramera rozparcelowano, a stodołę oraz ziemię przyległą nabył p. Feliks Bartkowiak. Stodoła jako niezdatna do użytku została częściowo rozebrana. Obecnie znaleziono kościotrupa i przypomniano sobie sprawę zaginionego parobka Wojtkego. Energiczne śledztwo, przeprowadzone przez tut. Posterunek P.P. w odszukaniu pobytu służącego Ulbricha uwieńczone zostało pomyślnym wynikiem. Ulbrich został aresztowany w okolicy Gniezna i osadzony w wiezieniu okręgowym w Gnieźnie. W najbliższym czasie zostanie przeprowadzona wizja lokalna w obecności sędziego śledczego i aresztowanego.
- Orędownik Wrzesiński 1937.07.10 R.19 Nr 78
To wszystko, co znalazłem w dawnej prasie na temat tego tajemniczego zdarzenia.
- Zdjęcie ilustrujące: Obraz Marcel Langthim z Pixabay