Zwłoki przy płonącym stogu w Wiekowie.
Zestaw artykułów dotyczący pożaru stogu i zwłok kobiety tam znalezionych. Artykuły te przedstawiają przypuszczenia ówczesnych mieszkańców jak też redaktorów gazety usiłujących dojść przebiegu tego tajemniczego wydarzenia z wczesnej jesieni 1936 roku.
30 – Wrzesień – 1936 r.
Zwłoki umysłowo-chorej w płonącym stogu.
W poniedziałek o godz. 4.30 nad ranem, gdy rybacy Br. Droczkowski i K. Jarolewski z Wiekowa wracali z połowu do domu zauważyli że jeden ze stogów p. Wełnicowej stanął w płomieniach. Przybiegłszy na miejsce, znaleźli na skraju stogu, gdzie właśnie płomienie najpierw zaczęły się wydobywać, częściowo nadpalone już zwłoki jakiejś kobiety. Jak ustalili mieszkańcy Wiekowa, były to zwłoki umysłowo chorej 31 letniej sieroty Marty Wierzbińskiej z Wiekowa, która przed 6 tygodni oddaliła się z domu i prawdopodobnie przez cały ten czas błąkała się w okolicy. Nasuwa się więc uzasadnione podejrzenie, że ona to spowodowała pożar stogu i zahipnotyzowana widokiem płomieni, rzuciła się w nie, ginąc straszną śmiercią. Na miejsce wypadku udała się komisja sądowo-lekarska z Witkowa.
Gazeta gnieźnieńska ” Lech” Nr.227 z w/w dnia.
01 – Październik – 1936 r.
Fałszywe rozpoznanie zwłok żywcem spalonej
Pisaliśmy wczoraj o pożarze stogu, w którego płomieniach miała zginąć umysłowo chora Marta Wierzbińska z Wiekowa. Jak z dalszego dochodzenia ustalono w sposób nieulegający żadnej wątpliwości, nie były to jej zwłoki, lecz zwłoki 49-letniej wdowy Marty Rzemyszkiewiczowej, właścicielki 60-morgowego gospodarstwa w Wiekowie. Przyczyną targnięcia się na życie był silny roztrój nerwowy, doznany na tle długotrwałych bólów żołądka i głowy.
Gazeta Gnieźnieńska ” Lech” Nr.228 z w/w dnia.
13 – Październik – 1936 r.
Zabobon przyczyną tragicznej śmierci wdowy ?
Echa znalezienia zwłok śp. Rzemyszkiewiczowej w płonącym stogu.
Przed kilkoma dniami donosiliśmy o tragicznej śmierci mieszkanki Wiekowa, 49 letniej wdowy Rzymyszkiewiczowej, która spaliła się żywcem w podpalonym przez nią stogu. Przeprowadzone śledztwo nie ustaliło, że popełniła ona samobójstwo, w związku jednak z pewnymi odkryciami nasuwa się inna koncepcja. Mianowicie denatka która miała na głowie kołtuny przejęła się zabobonem, że gdy przy świetle płomieni obstrzyże się kołtuny, to one znikną, i usiłowała to wypróbować. Udała się więc pod stóg i go podpaliła ; prawdopodobnie wówczas zemdlała, na co wskazuje również pozycja ciała oraz leżące tuż przy nich nożyczki. Hipoteza ta wydaje się bardziej prawdopodobna a niżeli podana pierwotnie wersja o samobójstwie wskutek rozstroju nerwowego, spowodowanego bólem głowy i żołądka.
Gazeta Gnieźnieńska ” Lech” Nr.238 z w/w dnia.