Śmierć witkowianina w nurtach jeziora
Przed 17 Sierpniem 1932 roku
Młody witkowianin znalazł śmierć w nurtach jeziora Powidzkiego.
Lotem błyskawicy rozeszła się w ostatnią niedzielę wśród ludności Powidza wieść o tragicznym wypadku, jakiemu uległ śp. Marian Goderkiewicz, lat 21 z Witkowa, znajdując śmierć w nurtach jeziora powidzkiego. Tragicznie zmarły przybył do Powidza przed południem kolejką razem z liczną wycieczką witkowian. Po południu zażywał kąpieli w łazienkach. Około godz.16. wypłynął w towarzystwie kilku przyjaciół na głębie. Znalazłszy się w odległości mniej więcej 15 metrów od miejsca oznaczonego palami (początek głębi) osłabł nagle i krzyknąwszy o ratunek zanurzył się, aby już więcej nie wypłynąć. Na plaży znajdowało się bardzo dużo ludzi, lecz cała scena trwała tak krótko, że nikt nie zdążył tonącemu udzielić pomocy. Na miejsce utonięcia pospieszyła natychmiast łódź ratunkowa, ale było już za późno. Wypadek miał miejsce w familijnym oddziale łazienek. Zawiadomieni o śmierci jedynego syna rodzice przybyli samochodem do Powidza. Rozpacz ich, szczególnie matki nie miała granic. Przybył również ks. prob. Gralik, który odprawił modły nad wodnym grobem nieszczęśliwca. Od godz. 17 do 21 trwały bezskuteczne poszukiwania. Następnego dnia już od godz. 4 rano rybacy z p. Antonim Szeszyckim na czele przy pomocy 2 łodzi, sieci i powrozów z hakami szukali ciała, lecz daremnie. Cały dzień nurkowano (pp. Marian Szeszycki i bracia Reszelewscy) i topielca nie odnaleziono. W miejscu utonięcia dno pokryte jest wysokimi wodorostami, które bardzo utrudniają poszukiwania. Śp. Godurkiewicz jest pierwszą od roku 1929 ofiarą kąpieli w powidzkim jeziorze. Wypadek wywarł na mieszkańcach Powidza i letnikach przygnębiające wrażenie.
- Lech.Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów. Dodatki: tygodniowy “Lechita” i powieściowy oraz dwutygodnik “Leszek” 1932.08.17 R.33 Nr187
Wydobycie zwłok topielca
Zwłoki młodego witkowianina, o którego tragicznej śmierci donosiliśmy w 187 numerze ,,Lecha,, wydobyto z jeziora Powidzkiego po dwudniowych poszukiwaniach we wtorek dn. 16 Sierpnia w godz. popołudniowych. Nad wyłowieniem topielca pracowało 7 miejscowych obywateli. Pracą kierował p. Antoni Szeszycki stary i doświadczony rybak, który w swym życiu wydobył z głębi jeziora Powidzkiego 26 ciał tragicznie zmarłych i 3 osoby uratował od niechybnej śmierci w nurtach jeziora. P. Szeszycki twierdził, że w miejscu ostatniego wypadku rosną trawy o wysokoci 4 – 8 metrów, w które zmarły się niezawodnie zaplątał. Burmistrz powidzki wyznaczył poszukiwaczom zwłok za wydobycie nagrodę w wys. 50 zł, która została już wypłacona. Wydobyte z 10 – 15-metrowej głębi ciało nieszczęśliwca złożono w kostnicy. Następnego dnia, w środę zjechała komisja sądowo-lekarska, która dokonawszy oględzin, orzekła, że śp. Godurkiewicz nie utonął wskutek utraty sił, lecz zmarł nagle na udar serca i poszedł na dno już nieżywy, za czym przemawia fakt, że organizm zmarłego nie był zalany wodą, jak to bywa u topielców, którzy umierają na dnie. Zmarły cierpiał od dawna na serce. Zwłoki po załatwieniu niezbędnych formalności zostały przewiezione furmanką do Witkowa w czwartek 18 sierpnia.
- Lech.Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów. Dodatki: tygodniowy “Lechita” i powieściowy oraz dwutygodnik “Leszek” 1932.08.20 R.33 Nr190