Zdarzenie z przed 21 Września 1935 roku.

Wśród uczestników pogrzebu, jaki w tych dniach w godzinach przedpołudniowych odbywał się na cmentarzu parafialnym w Witkowie, powstała w pewnym momencie panika. W chwili, gdy nad mogiłą odprawiano ostatnie modły, rozległa się nagle i niespodziewanie salwa strzałów rewolwerowych, wywołując wśród zebranych zrozumiałą konsternację i popłoch, tym bardziej, że strzały padły w pobliżu miejsca chowania zwłok. Jak się niebawem okazało, na pobliskiej szosie do Wrześni w odległości zaledwie 100 metrów od cmentarza, dwaj mieszkańcy Witkowa załatwiali między sobą porachunki osobiste. Jeden z nich jechał rowerem w kierunku Wrześni. Na szosie zastąpił mu w pewnej chwili drogę towarzysz wspólnych wypraw tajemnych niejaki L. który podejrzewał, iż kompan ,,wsypał” go w pewnej sprawie. Za zdradę tę postanowił się L. zemścić. Pomiędzy nimi powstała na szosie kłótnia, w toku której L. chwycił w pewnym momencie z przejeżdżającego wozu za kij i zamierzył się nim na swego przeciwnika. Ten wykorzystując nieuwagę wroga wyrwał kij i kilkakrotnie uderzył L. raniąc go w głowę, po czym rzucił się do ucieczki. Pobity dogonił swego przeciwnika, który wówczas dobył rewolweru i oddał 5 strzałów. Wszystkie na szczęście chybiły, wśród uczestników żałobnego obrzędu wywołały one jednak wielki niepokój i popłoch.

  • Orędownik Wrzesiński 1935.09.21 R.17 Nr112

Fot. ilustrująca artykuł: Obraz kalhh z Pixabay

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *